...

BRIEF dociera do polskich firm i ich pracowników – do wszystkich tych, którzy poszukują inspiracji w biznesie i oczekują informacji o ludziach, trendach i ideach.

Skontaktuj się z nami

Hoffice, czyli skandynawska synergia

Sztokholm inspiruje: Szwedzi zapraszają do wspólnej pracy nieznajomych, przed którymi otwierają swoje domy. Hoffice, bo tak nazywa się to zjawisko, powstało pod koniec 2013 roku. Obecnie zrzesza ponad 1000 osób w samej szwedzkiej stolicy i jest inspiracją dla Austriaków, Chińczyków czy Malezyjczyków. Rośnie liczba osób pracujących zdalnie, free lancerów i studentów, którzy korzystają z tego typu organizacji pracy i uczestniczą w sesjach w domach kompletnie obcych osób. Czym jest i jak ma się rozwijać, opowiada Gösta Tingström z Hoffice.nu.

Skąd pomysł, aby zapraszać nieznanych wcześniej ludzi do domu i wspólnie z nimi pracować?

Tak naprawdę, na początku uczestnikami była jedynie nasza grupa przyjaciół. Chcieliśmy zapraszać ludzi do pracy, stworzyć przyjemną domową atmosferę, budzić ciepłe uczucia. Proces był powolny, ale zainteresowanie tym, co robimy, wzrosło znacznie jesienią i zimą. Aktualnie Hoffice zrzesza ok. 1000 członków. W październiku 2014 roku było nas tylko 200 osób, przez ostatnie kilka miesięcy liczba uczestników w Sztokholmie wzrosła zatem ponad pięciokrotnie.

Jaka jest struktura spotkań?

Wszystkie nasze spotkania opieramy na udowodnionym naukowo przekonaniu, iż człowiek nie może być skoncentrowany na swoim zadaniu dłużej niż 45 – 50 min. Gdy przychodzą do mnie uczestnicy Hoffcie, aby wspólnie pracować, na początku przedstawiamy się sobie. Zawsze dołącza ktoś nowy, nigdy nie zdarzyło się, aby ekipa była identyczna. Zatem pokrótce przedstawiamy się i mówimy, co mamy zamiar zrobić przez cały dzień. Potem każdy prezentuje swój plan na następne 45 min i zabieramy się do pracy. Można wręcz poczuć efektywność, każdy jest bowiem maksymalnie skoncentrowany na swoim zadaniu. Po określonym czasie przerywamy – to chwila, kiedy każdy mówi, jak mu poszło: co zdołał zrobić, a czego nie zdążył. Wspieramy się wzajemnie. Ktoś, kto przyszedł tu po raz pierwszy, mówi: “Nie mogłem przebrnąć przez morze pracy, jaką mam do wykonania w tym ciągu tych 45 min, ale naprawdę muszę to dziś dokończyć!”, my odpowiadamy: “Jesteś we właściwym miejscu”.

W trakcie przerw robimy szalone rzeczy. Dzisiaj będziemy tańczyć, czasami biegamy, np. cztery razy wokół domu… Robimy te dziwne rzeczy, aby na chwilę rozproszyć myśli, pozwolić sobie odpocząć od pracy. W końcu przez ostatnie 45 min byliśmy jak maszyny, odhaczaliśmy kolejne punkty na liście rzeczy do zrobienia, nasze umysły potrzebują chwili relaksu. Mamy także czas wyznaczony na lunch. Jest to część socjalna, podczas której nie ma już rygoru kompletnej ciszy, jak podczas sesji, gdy pracujemy. To czas na wymianę pomysłów, prośbę o pomoc, propozycję pomocy komuś innemu. Możemy też jeść sami, panuje dowolność. Jeśli ktoś nie lubi poplotkować w trakcie przerwy, nikt do tego nie zmusza, można dalej pracować. Chcemy, aby każdy czuł się swobodnie. Można podnieść rękę, powiedzieć, że nie jesteś jeszcze gotowy, aby uczestniczyć w przerwie. Czasami to się zdarza. W takim systemie działamy i każdy jest mile widziany.

Czego doświadcza się podczas podobnych spotkań?

Przebywasz w prywatnym domu. Jedną sprawą jest miejsce samo w sobie, drugą ludzie, którzy to miejsce tworzą. Jesteśmy przekonani, że ma to wpływ na to, jak czujesz się w danym miejscu. To, jak się czujesz, przebywając i pracując w czyimś domu, odgrywa kluczowe znaczenie.

Do jakich branż należą ludzie uczestniczący w hoffice? Czy gospodarz może to określić?

Tak, może. Jeśli jestem gospodarzem, osoby przychodzące do mnie muszą czuć się dobrze z moimi zasadami. Mamy kilka regulacji. Nie zbieramy się tu, aby sprzedawać sobie swoje usługi czy produkty. Nie tym się zajmujemy. Jesteśmy tu, aby wspierać się wzajemnie, nie zaś aby zyskać na reszcie uczestników. Gospodarz robi wszystko najlepiej jak może, przygotowuje się na przybycie gości. Jako organizator hoffice danego dnia, to ja decyduję, w których godzinach można przebywać u mnie w domu, jak wiele osób może przyjść, czy serwuję lunch, czy każdy ma przynieść coś swojego. Panuje duża dowolność. Jednak jest w tym wszystkim struktura, którą chcemy zachować. Gospodarz nie otrzymuje żadnych profitów. Każdy jest tu tylko po to, by zmotywować się do pracy, pomóc sobie i innym oraz inspirować się. Uczestnik przychodzi, otwiera się przed resztą, dzieli się z nimi swoimi planami, obawami. Reszta uczestników naturalnie pragnie oddać z nawiązką to, czym dzieli się z nimi ta osoba. A miejsce dla siebie znajdzie u nas każdy – od studenta, przez free lancera, po osobę, pracującą na pół etatu czy zdalnie.

Czy istnieje jakaś zasada, na podstawie której selekcjonowane są osoby, które staną się gospodarzami hoffice?

To duże wyzwanie. Staramy się poznać ludzi. Najpierw spotykamy się z tymi, którzy chcą zapraszać do swoich domów pozostałych. Nie ma jednak gwarancji, że gospodarz będzie dobry. Jak na razie staram się zachęcać ludzi do tego, aby udostępniali swoje domy, stawali się organizatorami. Uczymy ich, w jaki sposób należy się zachować, jak wspierać nowych uczestników i im pomagać. Chcemy być coraz lepsi, słuchamy głosów, które docierają do nas po spotkaniach.

Jaki jest pomysł na promocję idei hoffice?

Przedstawiamy się na Facebooku i innych portalach społecznościowych. Rozmawiamy także z dziennikarzami, którzy coraz bardziej interesują się nami. Aktualnie osób sprawujących pieczę nad hoffice jest osiem. Rozwijamy pomysł, opiekujemy się nim, staramy się wychodzić naprzeciw wymaganiom uczestników. Bo to uczestnicy stają się najlepszą reklamą. Ostatnio coraz łatwiej dostrzec popularność zjawiska.

Pomysł polega na tym, że ludzie rozumieją intuicyjnie, co tu robimy i czego szukamy. Gdy przychodzą do nas nowe osoby, gospodarz wita je w swoim domu, pracuje wspólnie z nimi jak szalony, odbywają się dziwne przerwy i pasjonujące burze mózgów w porze lunchu. Ktoś taki myśli: „Chcę do nich dołączyć!”. Ci, którzy tego doświadczyli, są naszą najlepszą reklamą.

Jak widzi Pan przyszłość zjawiska, jakim jest hoffice? Czy jest w planach ulepszenie struktury?

Tak. Traktujemy to poniekąd jak ruch społeczny. Uważamy, że ludzie preferują więcej wolności podczas pracy, chcą miejsca, gdzie panuje kreatywna atmosfera, gdzie można poczuć, że są mile widziani i cieszyć się tym. Myślimy, że to może zmienić sposób, w jaki ludzie podchodzą do pracy i jakie są jej efekty. Co więcej, wierzymy, że to może zmienić społeczeństwo. Tworzymy relacje społeczne w swoim sąsiedztwie, poznajemy się. Otwieramy się na innych, potem otwieramy przed nimi drzwi naszych domostw. Koncepcja hoffice jest przemyślana bardzo uważnie. Chcemy polepszyć strukturę, system rezerwacji, wspierać bardziej uczestników. Główna idea jest jedyna w swoim rodzaju. Dlaczego piszą o nas w Korei Południowej, Stanach Zjednoczonych i Polsce? Ponieważ to coś zupełnie nowego. I to jest maksymalnie efektywne. Normalnie właściciel mieszkania wychodzi z niego na cały dzień i często traktuje je jak hotel. Hoffice to sposób na wykorzystanie nieruchomości, czyli czegoś, w czego posiadaniu już jesteśmy. Nie generuje to żadnych dodatkowych kosztów. Wykorzystajmy to.

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF